Na jednym ze spotkań przedsiębiorców i wizjonerów biznesu spytano Elona Muska o to, w jakim kierunku rozwinie się przemysł. Jak według niego będzie wyglądał świat za dziesięć, dwadzieścia i trzydzieści kolejnych lat. Producent Tesli nie potrafił na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Wspomniał jedynie, że nauka i przemysł rozwijają się tak dynamicznie, że nie zdziwiłby się, gdybyśmy już w połowie obecnego stulecia byli w stanie przemieszczać się nie tylko w kierunku Marsa i Wenus, ale w obrębie całego układu słonecznego. Z pewnością jednak stwierdził, że w czasie kilkunastu najbliższych lat do transportu używać będziemy w pełni autonomicznych samochodów, którym jedynie zadamy krótkim słownym poleceniem kierunek, w jakim chcemy się udać i po naciśnięciu guzika samochód wystartuje i dowiezie nas w żądane miejsce. Obserwowany w ostatnich latach rozwój przemysłu motoryzacyjnego wskazuje, że może tak być w istocie.
Gdy zapali się kontrolka
Wracając jednak na chwilę do tego co mamy tu i teraz, producenci samochodów prześcigają się w takiej organizacji przestrzeni aut, które stawiają nam do dyspozycji, abyśmy już teraz czuli się w nich, jakbyśmy prowadzili niezwykle zaawansowane technologicznie pojazdy. Wyrafinowany wygląd deski rozdzielczej, ergonomiczny układ wskaźników, obecność komputerów pokładowych w każdym produkowanym obecnie modelu to już nie wyjątek, a norma.
Każdy element wyposażenia zdaje się potwierdzać regułę: „bezpieczeństwo przede wszystkim!”. To dlatego zegary i wskaźniki są bardzo czytelne i odpowiednio podświetlone. Dlatego też kontrolki na desce rozdzielczej posadowione są w miejscu, gdzie nie sposób ich przeoczyć.
Jest jednak coś, co może przerazić kierowcę, który przecież nie ma obowiązku być mechanikiem samochodowym. Tym budzącym grozę czynnikiem jest mnogość kontrolek, jakie mogą się na desce zaświecić. Stosowane powszechnie komputery samochodowe mają oko na każdy element pojazdu. Zdążyliśmy już oswoić się, że kontrolka sygnalizuje nam nieprawidłowy poziom oleju, odbiegającą od normy temperaturę silnika czy awarię świateł. Dzięki kontrolkom wiemy, że nie zamknęliśmy którychś drzwi lub że mamy zaciągnięty ręczny hamulec.
Coraz więcej kontrolek
Problem jednak w tym, że paleta kontrolek powiększa nam się w tempie niespotykanym dotychczas. Ich mnogość z pewnością już dawno przewyższyła możliwości ich jednoznacznego rozpoznawania przez nasz umysł. Do tych obowiązkowych i podyktowanych troską o nasze bezpieczeństwo, producenci dołożyli nam choćby „przyjacielskie upomnienia”, które w zamyśle miały wspomagać nasze zachowania na drodze, ale w efekcie wyręczają nas w myśleniu i rozleniwiają. Czy taka strategia okaże się słuszna i rzeczywiście będzie nam się prowadziło pojazdy łatwiej, czy też doprowadzi to do wychowania bezmyślnych cyborgów drogowych, niezdolnych do samodzielnego podejmowania działań, czas pokaże.